To chyba pierwsze miejsce gdzie napisze coś o tym co dzieję sie w śmierdzacych Chinach :/. Brak normalnego dostępu do facebooka do bloga do niczego. Jedyne co mi tu działa to skype! Jestem chyba na końcu świata. Połowa już za mną, czy jestem zadowolona.. nie wiem chyba nie. Nie lubię tego miejsca, ale osoby które tu poznałam wsperają mnie na duchu. Przy nich czuję się jak w domu. Po niżej macie fotki mam nadzieję z najgorszej pracy jaką mam już za sobą :) Pamiętam moją najcięższą pracę w Tokyo z 30 przebraniami (suknie) myślałam że nie trafi mi się nic gorszego, a jednak! Dzisiaj przebolałam 150 fittingów. Nie trzeba dużo do wyobrażenia sobie mojej miny jak weszłam do studia hehe. Na sam widok takiej ilości wieszaków i kartonów pełnych dodatków i butów nogi ugieły mi się pod własnym ciężarem.. Sesja przebiegała sprawnie ale pod sam koniec nie wiedziałam jak się nazywam. Na pytanie które napewno padnie jak wygląda mój dzień od razu mówię że wygląda zwyczajnie. Ten okres w Chinach jest naprawdę bardzo pracowity.
Codziennie musze znosić ogromną ilość castingów, ale wieczorami zawsze czeka mnie coś miłego w domku. Każda z nas gotuje próbujemy swoich wyczynów kulinarnych przy lampce czerwonego winka ! oohh :D Myślę że tylko za tym będe najbardziej tęsknić.
Na dole prezentacja moich dotychczasowych prac. Niestety nie wszystkich. Udało zrobic mi się zdjęcia tylko w studiu na zewnętrznych nie myślałam o tym :(
Trzymajcie się cieplutko Buziale :* :*